Królewna Śnieżka
Opis spektaklu
Czy krasnoludki mogą rapować? Okazuje się, że tak. Już 28 lutego w Zielonej Górze premiera nowej wersji baśni braci Grimm
Adaptacja historii o królewnie Śnieżce autorstwa Beaty Beling może zaszokować rodziców, ale młodszym się na pewno spodoba - Obserwowałam dzieciaki, które tańczą w zespołach hiphopowych. W nich jest mnóstwo energii, którą ja postarałam się przenieść na scenę.
Baśń została nieco zmodyfikowana - opowiada Beata Beling. - Pomysł na taką adaptację rodził się długo. Urodziłam dziecko i w moim domu pojawił się mały krasnal, brałam udział w kilku projektach, w których hip-hop się przewijał i jakoś tak wyszło - opowiada.
Dlatego w nowej wersji krasnoludki są raczej ziomalami i bliski jest im hip-hop (dominujący w też w warstwie muzycznej), ale to nie jest, jak zaznacza reżyserka, bajka hiphopowa. Każdy z bohaterów na swój lajt motiv. - Macocha ma muzykę musicalowa, na pewno jest to old school - mówi Beling.
Na scenie oprócz postaci żywego planu , pojawia się marionetki krasnoludków, maski i inne formy teatru lalek. Nowością są zwierzątka, które stają po stronie dobra - to Hiphopowa Mrówka, Ekscentryczna Dżdżownica i Czarodziejski Ptaszek.
Krasnoludki natomiast noszą dresy, bluzy z kapturem. Najstarszy jest Chrapek, który ma 700 lat i nosi czarny dres z trzema paskami, Pompon (600 lat) myśli tylko o jedzeniu, Wojo (500 lat) nosi moro i jest bardzo wojowniczy. Bojo (400-latek) się boi nieustannie. Myk Myk (w bluzie ze swoimi inicjałami) jest szybki niczym błyskawica. Ojejuś (200 lat) często marudzi. Ulubieńcem wszystkich jest Zaczekaj, najmłodszy w grupie, zaledwie 100-letni krasnal, który zawsze przychodzi spóźniony, jest powolny, i najczęściej powtarza słowa „spoko” i „luzik”.
Choć muzyka jest hiphopowa, to w warstwie słownej nie należy spodziewać się wielkich eksperymentów. Ani języka z blokowiska. Krasnoludki śpiewają piosenkę o tym, że „każdy może komuś pomóc, jeśli tylko chce, a od promiennych uśmiechów robi się cieplej”... Tak raperzy w Polsce nie śpiewają.
Krasnale mają około 70 cm wzrostu, czyli mieszczą się w kategorii „wysokich inaczej" i dzieci powinny uwierzyć, że mają do czynienia z krasnoludkami. Beata Beling opowiedziała anegdotę, jak w jednym z teatrów, w którym „Królewnę...” wystawiano, jeden z młodych widzów, jak tylko zobaczył dorosłych aktorów, przebranych za krasnoludki, zerwał się z fotela i wykrzyknął: „Jak się nie ma prawdziwych krasnoludków, to się nie robi spektaklu o Królewnie Śnieżce!!!”
Nasze krasnoludki są w porzo.